niedziela, 14 lutego 2016

Ciśnienie na Walentynki, czyli dlaczego mówię im stanowcze NIE

Presja Walentynek


To jest tak jak z sylwestrem. Wielkie mi wydarzenie. Chu*a kogoś obchodzi, że akurat 31 stycznia nie mam ochoty uczestniczyć w tym cyrku witania i żegnania kolejnego roku. Tak jakby to był jakiś przymus, czy wyznacznik ludzkiej pozycji, jeśli zamiast na huczny bal idziemy do łóżka. A potem tylko pytania i wzajemne przechwałki, jak to wspaniale wszyscy bawili się w sylwestrową noc, a ty siedziałaś w domu. Biedna. Bo przecież na pewno tego nie planowałaś! Bo ludzie to debile. Oczywiście nie wszyscy, zdarzają się wyjątki.


Walentynka, miłość
I mamy dzisiaj, 14 luty. Kolejne wydarzenie i wielki dzień do celebracji. Walentynki. Tą sztuczną miłość czuć już na kilometr. Długo się nie namyślając wyciągnęłam z szafy najładniejsze ubrania.... to znaczy najseksowniejsze. Czarna, dopasowana sukienka, przeplatana złotą nitką, zestawiona z koronką na plecach. Do tego dziesięciocentymetrowe obcasy, złoty zegarek, który dostałam od nieaktualnego już chłopaka i delikatne kolczyki, coby nie przesadzić z przepychem. Podmalowałam oko, rozpuściłam luźno włosy i użyłam najlepszych perfum. Oczywiście usta też podkreśliłam krwisto czerwoną szminką. Perfekcyjnie. Zarzuciłam na siebie płaszcz, zamknęłam torebkę i taka odpicowana wyszłam z przyjaciółką na miasto, bo miałam kaprys zjedzenia dzisiaj obłędnego obiadu. 

Jednak, nie zapominajmy, że są walentynki. Całe miasto pęka od nadmiaru miłości! Rzygać się chce. W witrynach serduszka, balony, wszystko w kolorze czerwonym i od cholery zniżek dla par: "przyprowadź swoją walentynkę, a dostaniesz 15% rabat". Serio? Tak racjonalnie myśląc, może to i nie taki głupi pomysł z tymi walentynkami. W końcu to dla niektórych jedyna okazja w roku, żeby zabrać gdzieś swoją drugą połówkę i jeszcze zapłacić za tę wymuszoną randkę niższą cenę. A potem niewymuszony seks, w podzięce za starania i romantyczny wieczór. Nie trzeba się trudzić, wysilać i nie dość, że oszczędzasz to jeszcze wszystko w zasadzie dostajesz podane na tacy. 

Wróćmy do mojego obiadu. Do dwóch restauracji nie zostałyśmy z Patką w ogóle wpuszczone, bo skoro nie jesteśmy parą to nie ma dla nas na tę chwilę wolnego stolika. W końcu mąż z żoną, czy jeszcze lepiej mąż z kochanką to bardziej dochodowi na ten dzień klienci, niż dwie po prostu głodne koleżanki. Nie chciałyśmy się denerwować, zbyt ładnie dzisiaj wyglądałyśmy, chociaż Patka już prawie wszczęła awanturę, w końcu głodny człowiek, to zły człowiek. Poza tym nie na darmo istnieje powiedzenie, że do trzech razy sztuka, bo ostatecznie udało się nam znaleźć w miarę spokojne miejsce i co najważniejsze, urządzić ucztę dla podniebienia. Pomijając fakt, że kilka par uznało nas za lesbijki, a kelner próbował nas pocieszyć z racji tego, że na pewno zostałyśmy wystawione przez facetów idiotów. Biorąc również pod uwagę to, że dzisiaj czcimy świętego Walentego, a jedna para obok nas się kłóci, druga w ogóle nie rozmawia, a przy trzecim stoliku siedzi facet ze swoją narzeczoną i słucha kazania, jak to w ogóle się nie stara i wyrzutów, że nic jej nie kupił, to faktycznie można stwierdzić, że jest to dzień psychicznie chorych. 

Prezenty walentynkowe dla partnera
Chociaż są też zakochani, na przykład para przy oknie. Facet ewidentnie próbuję zaciągnąć swoją walentynkę do łóżka, delikatnie przesuwając swoją rękę w kierunku jej majtek. Albo stolik na przeciwko, kiedy kobieta wychodzi do ubikacji, a jej towarzysz lustruje mnie od stóp, aż po cycki, w których chyba odnalazł głębię... bo wysyła do mnie jasne i niewerbalne sygnały. 

Dzień miłości. Wszystkie triki dozwolone. Paranoja. Dlatego właśnie nie lubię walentynek, bo oprócz tego, że to doskonała okazja na handel i spory zarobek, to jest najlepszym dniem na okazywanie sobie sztucznych uczuć. Więc jeśli jutro, ktoś mnie zapyta jak spędziłam walentynki, to śmiało odpowiem, że lepiej, niż większość chorych z miłości par. 

Ja plusów tego święta nie odnajduję, ale pozdrawiam z całego serca wszystkich prawdziwie zakochanych.


poniedziałek, 13 lipca 2015

Popek Monster, czyli raper idolem Karola

„Król Albanii”, Popek Monster czyli raper, który stał się idolem nastolatków i prowokatorem destrukcyjnego zachowania natoletniego chłopaka z Kalisza


Według powiedzenia „wyróżnij się albo zgiń”, życie przeciętnej osoby w dzisiejszym świecie nie ma racji bytu. Należy odróżnić jednak fakt bycia osobą ponadprzeciętną, odznaczającą się oryginalną charyzmą, pomysłowością, stylem życia czy pewną umiejętnością od chęci zwrócenia na siebie uwagi poprzez niekonwencjonalne czyny budzące kontrowersje. Kontrowersje zazwyczaj przynoszą rozgłos, kiedy zderzają się ze sobą odmienne zdania, czy opinie na jakiś temat. Tak, było w przypadku Karola, który idąc za przykładem swojego idola rapera wyciął sobie na twarzy fragmenty skóry, wzorując się na bliznach Popka „króla Albanii”. Zdjęcia opublikował na facebooku, które szybko przyniosły mu rozgłos i wzbudziły kontrowersyjne emocje wśród innych ludzi, gdzie jedni podziwiają i wyrażają szacunek, drudzy nie dowierzają i hejtują zachowanie chłopaka.  

Karol Sekula, Popek z Kalisza
Screen z Youtube.com/Facebook.com

Niemniej jednak, dlaczego tak młody chłopak podjął się takiego czynu? Czym tak naprawdę się kierował? I czy swoim zachowaniem nie stanie się wzorem i nie wywoła lawiny, następnych „odważnych” wyczynów?


Jest to niewątpliwie niebezpieczne zjawisko, zwłaszcza że szczególnie młodzi ludzie idą nieświadomie za przykładem innych, często bez większego namysłu i zastanowienia. Szukają uwagi i zainteresowania swoją osobą, w końcu podobno bycie osobą przeciętną jest w dzisiejszych czasach nudne. Co zatem osiągnął "Karol, człowiek który stał się Popkiem"? Chłopak na pewno nie spodziewał się, aż tak dużego zainteresowania tym co zrobił, lawiny negatywnych komentarzy i udostępnień zdjęć skaryfikacji swojej twarzy. Czy tego właśnie oczekiwał? Szukał uznania, szacunku, podziwu czy może chciał zwrócić na siebie uwagę innych ludzi? 
Często osoby takie są bardzo zagubione, wewnętrznie czują się niedoceniane i samotne choć do końca nie zdają sobie z tego sprawy. Zazwyczaj mają też niskie poczucie własnej wartości, choć uważają się za wielkich "kozaków". Nikt, kto jest świadom swojego "ja" i ma poczucie bycia wartościowym człowiekiem nie szuka uznania w taki sposób. Wręcz przeciwnie, osoby pewne siebie nie muszą się dowartościowywać, nie muszą szukać podziwu, nie muszą nic udowadniać, ani pokazywać całemu światu tego kim są.
 Karol, chłopak niewątpliwie bardzo odważny, który chciał udowodnić całemu światu, że niczego się nie boi, że potrafi wytrzymać ból, że potrafi porwać się na coś, czego nie podjąłby się niejeden "chojrak". Zapomniał jednak, że nie wolno ślepo podążać za idolami, jego skaryfikacja zostanie zapomniana za kilka tygodni, a po "wielkim wyczynie" zostaną jedynie blizny na twarzy. Pamiętajmy, że nie tędy droga. Postępujmy mądrze, nie szukajmy uznania na siłę, nie udowadniajmy nikomu swojej wartości ani odwagi w taki sposób jak on. Żeby dobrze poczuć się we własnym ciele należy się zaakceptować, nie potrzeba do tego się okaleczać. 

Karol, człowiek który stał się Popkiem
Screen z Youtube.com/Facebook.com

Zastanawiające jak i czy w ogóle odniesie się do tego wszystkiego Popek, który do tej pory nie wydał żadnego głosu w tej sprawie? 

środa, 24 czerwca 2015

Narzekanie jest zaraźliwe. Dlaczego ludzie narzekają?



Marudzenie, narzekanie, lamentowanie i  rozżalanie się nad sobą to zachowanie, za pomocą którego wyrażamy swoje negatywnego odczucia. Ludzie często narzekają, jest to poniekąd cecha społeczeństwa, poprzez którą wyrażamy swoje niezadowolenie. O ile narzekanie samo w sobie nie jest złe, o tyle marudzenie na wszystko dookoła – nawet  na pogodę, na którą przecież nie mamy żadnego wpływu – staje się męczące i chorobliwe. Zamiast cieszyć się z życia i dostrzegać jego pozytywne strony skupiamy się na tych negatywnych aspektów, które nie dość że nie przynoszą zazwyczaj żadnych pozytywnych efektów to mogą powodować negatywne skutki uboczne.

Dlaczego ludzie narzekają?

Dlaczego więc ludzie narzekają?

  • Chcą zwrócić na siebie uwagę 

     

Ludzie często czują się niedoceniani. Mają poczucie, że życie jest niesprawiedliwe a los się na nich uwziął i wszystko co złe zrzuca
na ich ramiona. Czują się pokrzywdzeni, bezradni i nieszczęśliwi, dlatego też narzekają – szukają wsparcia i wyrzucają w ten sposób na zewnątrz negatywne emocje, które pozwalają zmniejszyć uczucie frustracji i przygnębienia. 

Skutki narzekania
Jakie są skutki narzekania? 

Czujemy to co mówimy 


Narzekając obniżamy swoje samopoczucie. Wyrażamy swoje niezadowolenie i automatycznie sprawiamy, że negatywne emocje zaczynają dominować nad tymi pozytywnymi. I tak, np. kiedy nie jesteśmy w humorze wszystko nas denerwuje, zaczynamy narzekać więc na pogodę, na swoich bliskich, na to że w sklepie nie ma promocji na to czego akurat potrzebujemy,  że autobus się spóźnił, albo że drogi są dziurawe, a trawa jest mokra. Narzekanie powoduje, że zaczynamy odczuwać  frustrację, zaczynamy więc o tym myśleć i jeszcze bardziej odczuwać  niezadowolenie z życia. Oczywiście, narzekanie nie jest złe o ile można nim coś zmienić, natomiast kiedy wyrażamy niezadowolenie, że akurat pada deszcz kiedy wczoraj narzekaliśmy, że świeciło słońce jest szukaniem „dziury w całym” i przyczyną natychmiastowego obniżenia nastroju.

Przeprowadzono nawet w tym celu badania, które udowodniły, że narzekanie ma wpływ na nasze samopoczucie. Wystarczy przebywać w otoczeniu osób nieustannie wyrażających niezadowolenie z życia, żeby obniżyć swoje samopoczucie. Idąc więc dalej tym tokiem myślenia, że doświadczamy to co mówimy ma przełożenie na nasz nastrój – jeśli więc  narzekamy i ciągle się skarżymy samopoczucie maleje, natomiast kiedy wyrażamy zadowolenie z życia i szukamy jego pozytywów nasze samopoczucie rośnie.

Pułapka:  istnieją tematy, do narzekania, które ludzie uważają za naturalne – po prostu, że mają prawo sobie ponarzekać na to czy owo. I owszem jak czasami narzekanie może podnosić nasze samopoczucie, bo wyrzucamy na zewnątrz swoje negatywne emocje, tak w większości przypadków jednak, narzekanie ma negatywny wpływ na nasz humor.

Narzekanie na wszystko dookoła
Źródło: http://szczesciarz.eu/wp-content/uploads/2014/07/wilq-narzekanie.jpg

Konkluzja z tego taka, że należy zmienić swoje postrzeganie i sposób patrzenia na świat, zamiast narzekać należy szukać pozytywów. Pamiętajmy, że po burzy zawsze wychodzi słońce, więc nawet jeśli pada, a za oknem jest szaro i ponuro szukajmy pozytywnych jego aspektów. Może to będzie czas na porządki, przemyślenia, ważne sprawy na które nie mielibyśmy czasu gdyby świeciło słońce i które rozpraszałoby nas od codziennych czynności. A może deszcz podleje nasze kwiaty, może pobudzi innych do życia… możliwości jest wiele, wystarczą dobre chęci. Co prawda pozytywne myślenie wymaga więcej wysiłku, ale kiedy ograniczymy narzekanie wszyscy będziemy zdrowsi i szczęśliwsi!!